" Katalina po
dwutygodniowym pobycie w nadmorskiej mieścinie, gdzie morze było zbyt
słone, piasek zbyt piaszczysty, a lody zbyt lodowe, wróciła do domu.
Była potwornie zmęczona codziennym opalaniem się, leżakowaniem,kąpielami
w morzu, czytaniem książek, ogólnym „nicnierobieniem”. Człowiek w końcu
nie leniwiec, robić musi. Wróciła więc i od samego progu ruszyła na
bitwę z walizkami. Wyciągnęła z ich przepaścistych czeluści to co
zawierały i nie raz, a wiele razy nakarmiła wiecznie głodny otwór
pralki. Pralka kręciła i kręciła, wodę wciągała i prała, aż wyprała. Katalina chcąc, nie chcąc musiała wyprane pranisko powiesić, żeby
wyschło. Jak wyschło musiała odpalić urządzenie grzewcze, pospolicie
zwanie żelazkiem. Odpaliła więc i prasowała, prasowała i ... prasowała,
aż wyprasowała. Potem musiała to wyprasowane rozdzielić między
właścicieli wyprasowanego mienia. Gdy już dokonała owego czynu,
posadziła umęczony zezwłok na krześle przed biurkiem, położyła
zwiędnięte rączyny na klawiaturze, sięgnęła w głąb swego jestestwa i
napisała te dziwne rzeczy, które teraz właśnie czytasz.”
Ten post powstał kilka lat temu, ale że na 90 procent pasuje do opisu tegorocznego urlopu, więc pozwoliłam go sobie odkurzyć i wrzucić tutaj. Te 10 %, które należałoby w nim zmienić, to opis plaży - była zbyt kamienista i, że nie ja wieszałam pranie, tylko moje dzieciorki :).
A teraz tak na poważnie - wakacyjny wypad zaliczam do bardzo udanych :).
A i jeszcze jedno - I love Croatia ;)
no nie, w Chorwacji była i się jeszcze chce do Toskanii wepchnąć do walizy ... nie za dobrze Ci ??? :))
OdpowiedzUsuńa co se będę żałować :D
UsuńCieszę się ,że urlop masz zaliczony do udanych :-)przeraziła mnie tylko ta ilość walizek i prasowanie po powrocie.....ledwo człowiek wypoczął a tu już kierat....biedna;(Mam nadzieję,że wrażenia przyćmiły cały ten zamęt z rozpakowywaniem....:-)
OdpowiedzUsuńA w poniedziałek uczta dla oczu!!!!!!!!wpadam na oglądanie fotek!!!!!
dużo luda = dużo walizek
Usuńdużo walizek = dużo ciuchów
dużo ciuchów = dużo prania .... itd itp ;D
p.s.następnym razem publicznie niczego nie obwieszczaj, bo zapeszyłaś ;P
Patrząc na siebie polemizowałabym ze stwierdzeniem, że człowiek to nie leniwiec :D
OdpowiedzUsuńA ja dalej będę się upierać przy teorii,że nie jestem leniwcem ! On się tylko czasami do mnie przykleja ;D
UsuńI po cóż było wyjeżdżać?:)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Sama nie wiem po co - zmusili mnie, to pojechałam ;)
UsuńWyjazdy są piękne, ale te pracowite powroty często psują ten efekt wypoczynku totalnego.
OdpowiedzUsuńChociaż są i przyjemne, kiedy pomyśleć, że w domciu mamy to wszystko, co nam życie ułatwia, a więc i pralkę, i żelazko itd. :)
Gorzej by było, jakby tak na tarce trzeba było wyprać!
Dobrze, że czasy tarki dawno mamy za sobą ;)
Usuńp.s. mam znajomą, która żelazko zabiera ze sobą na wczasy. Chyba nie potrafi się z nim na dłużej rozstać :D
Mam wrażenie, że taki opis pasuje do corocznych powrotów z wakacji, u mnie to wygląda dokładnie tak samo :)Zdecydowanie bardziej wolę pakowanie, niż rozpakowywanie, ale wszystko, co dobre szybko się kończy, niestety. W każdym razie bardzo się cieszę, że już wróciłaś. :)
OdpowiedzUsuńJa chyba jednak wolą rozpakowywanie - przy pakowaniu mam stresa, jak taką górę ubrań zapakować do takich małych walizek :D
UsuńOch jak się uśmiałam:)
OdpowiedzUsuńJa słabo wypoczywam na wakacjach bo biegam jak oszalała z aparatem ale lubię takie w biegu wakacje te pożeranie widoków
pozdrawiam
Z aparatem też biegam, ale odpoczywam z książką ;)
UsuńWitam u siebie :).