Tym razem w roli głównej smok, czyli produkt uboczny działania wróżki, rok produkcji 2007. To już ostania część - obiecuję, no chyba, żeby nie ;) 
 Gdy wróżka ostatni raz różdżką machała, 
 nieświadomie gadzinę do pałacu posłała.
 Smok zamiast w oparach nicości się schować,
 miał przyjemność obok księżniczki wylądować.
 Gdy tylko zobaczył piękność niezwykłą,
 paszczę rozdziawił i głośno ryknął.
 Szyję odsłonił , wgryzać się pragnie
 Nosem pociągnął - cóż tak pachnie ładnie ?
 Księżniczka przerażona, ledwo wykrztusiła,
 że Chanel nr 5 swą skórę skropiła.
 Bestia już nie kąsa, klatą swą napiera
 i do całowania szybko się zabiera.
 Księżniczka w panice usta składa w ryjek,
 po tym pocałunku chyba się napije.
 Gdy cmok bestii na usta pięknej opada,
 rozlega się huk i ciemność zapada.
 Po ciemności jasność komnatę rozjaśnia
 i sprawa pocałunku pięknie się wyjaśnia.
 Smok nie był smokiem przez wszystkich wyklętym, 
 tylko pięknym księciem w paskudę zaklętym.
 Księżniczka z radości cudnie się rumieni,
 pierwszego księcia zaraz na drugiego zmieni.
 Pierwszy jej księciunio był dziwnie zwichnięty, 
 malował sobie szminką usta, a przy okazji zęby.
 Cieniami i tuszem swe oczy malował,
 w damskich fatałaszkach co dzień paradował.
 Najgorszą z jego opisanych wad była taka wada,
 że wszystkie kosmetyki księżniczce podkradał !!! 
 Więc się nie dziwcie panowie i panie, 
 tej bardzo szybko dokonanej zamianie.
 Pierwszy książę, który miał zgrabne nóżki, 
 zostaje odesłany w ramiona znajomej wróżki.
 Drugiego księżniczka zachowa dla siebie,
 i będą żyli długi i szczęśliwie, zupełnie jak w niebie. 
 


