Pierwszy tydzień 2013 za nami, za moim oknem zima pełną gębą, a ja przytulona do kaloryfera i kubka gorącej herbaty mam zamiar spisać tutaj swoje postanowienia noworoczne. Może gdy publicznie wyłuszczę czarno na białym czego sobie życzę i co planuję, to chociaż połowę uda mi się zrealizować.
Oto moje postanowienia na rok 2013. Takie całkiem serio i troszkę żartem :
- najważniejsze - nie pozwolić się rządzić Paskudzie, żadnych rzutów na ten rok nie planujemy! (pobożne życzenia)
- ważne, bo powiązane z poprzednim postanowieniem - wchodzić na schody, jeździć na rowerze, jednym słowem rehabilitować się
- zwalczać lenia, zlikwidować przewlekłe zmęczenie, dawać sobie świetnie ze wszystkim radę
- zacząć ćwiczyć Zumbę, to też jest rehabilitacja (jak się nie chce ćwiczyć, to się nie zamawia płytki z ćwiczeniami pod choinkę!)
- częściej wychodzić z domu, czy deszcz, czy upał, śnieżyca, czy mróz, Ty ubieraj butki i na spacer rusz ;)
- pielęgnować odzyskaną po latach przyjaźń (Moja Droga, tak, tak to do Ciebie - kiedy pijemy kawusię? )
- zamienić żelki w ilościach hurtowych, na żelki w ilościach detalicznych
- przestać zapisywać się na Candy, bo i tak nic nigdy w niczym nie wygrałam
- ruszyć druty i skończyć wszystkie zaczęte robótki, nauczyć się czegoś więcej niż łańcuszek na szydełku
- odłożyć kilka rencin i kupić obiektyw z dużym zoomem
- a propos zakupów - sprawdzić, czy nie potrzebuję nowych butów i torebki ;)
- zamykać drzwi od szafy, bo wiecznie stoją otworem
- przeczytać 120 książek !
- korzystać z super wyprzedaży książkowych w internecie (pierwsza paczka już w drodze)
- ograniczyć zakup książek do 5 ulubionych autorów + ulubionego, historycznego gatunku (ciężko będzie, zastanawiam się, czy ma sens podejmowanie takiego postanowienia)
- zapisywać wszystkie złote myśli moich dzieci, bo przecież cierpię na nieuleczalną sklerozę i wiecznie zapominam
- wreszcie ściągnąć resztę notek i wreszcie! zlikwidować starego bloga
- na koniec roku mieć tyle samo wejść i komentarzy, co na starym blogu ;) (córcia - dobre co?)
- skończyć pleść pierdoły i zabrać się do roboty!
Obiad trzeba ugotować, dzieci głodne do domu ze szkoły przyjdą i płakać będą ...
No wiesz jak to żeby na candy się nie zapisywać?
OdpowiedzUsuńMoże raczej-będę sie zapisywać na candy i zacznę wierzyć że w końcu wygram oooo:)
Kilka rencin powiadasz to musisz mieć dużą bo mi kilka nie wystarczyłoby
Wole sobie powtarzać, że kto nie ma szczęścia w grach, ten ma w miłości ;).
UsuńA co do obiektywu i renty, to pierwszy nie należy to tych super wypasionych i drogich, a druga musiałaby być przeznaczona w całości, przez kilka miesięcy, a ja umarłabym z głodu :).
Hehe, powodzenia w takim razie :) Ja w tym roku odpuszczam.
OdpowiedzUsuńGdybym miała przed sobą takie piękne perspektywy jak Ty, to też bym odpuściła ;)
UsuńJa nie mam zbyt wielu postanowień, bo zazwyczaj jest tak, że stawiam sobie kilka celów i potem... nic z tego nie wychodzi ;-/ w tym roku mam jedno: nauczyć się norweskiego, ale wiem że to niełatwe. Może jedno postanowienie łatwiej będzie spełnić niż kilka? Pożyjemy zobaczymy... pozdrawiam i powodzenia życzę ;-)
OdpowiedzUsuńWiem od przyjaciółki, że języki skandynawskie są ciężkie, trzymam kciuki i wierzę, że Ci się uda spełnić to postanowienie :).
UsuńCałkiem długa lista! Wprowadziłabym jednak dwie poprawki: ;) 1. wcale nie dawać sobie świetnie ze wszystkim rady! 2. Zrobić wyjątek z Candy u Ewy. ;) 3. Pleść pierdoły, bo ja je bardzo lubię!
OdpowiedzUsuńPa, Ewa
Mam nadzieję, że chociaż połowę uda mi się z niej zrealizować ;).
Usuń1.Muszę dawać sobie radę, bo jak przestanę, to będzie znaczyło, że Paskuda wygrała.
2.Na 100% zrobię wyjątek ;)
3.Pleść nie przestanę ... ;)
wow, widzę, że książkowo podnosisz poprzeczkę o 20 książek :D
OdpowiedzUsuńJa nic w tym roku nie postanawiam idę na żywioł ;D
Poprzeczkę podniosłam, ale nie wiem czy ją dam radę przeskoczyć, a Ty nie cygań, że nic nie postanawiasz, bo przecież postanowiłaś iść na żywioł ;).
Usuń"Pożyczam" postanowienie " - skończyć pleść pierdoły i zabrać się do roboty!" :)
OdpowiedzUsuńAleż proszę bardzo ;)
UsuńDość ambitne plany :)
OdpowiedzUsuńAle jak się nie planuje i nie postanawia, to jak w ogóle ma coś wyjść.
Plany są potrzebne jako drogowskazy, powodzenia :) i zrealizowania tego, co dla Ciebie ma najważniejsze znaczenie :)!
Dziękuję. Wzięłam przykład z Ciebie i postanowiłam się w tym roku ogarnąć. Czy coś z tego wyjdzie, okaże się w praniu ;)
Usuń