Karmisz toto, nawadniasz, smakołykami z własnego stołu się dzielisz.
Pierzesz - bez wykręcania oczywiście, potem suszysz, fryzury układasz.
Do weterynarza wozisz, szczepisz, gdy chore leczysz.
Na spacery wyprowadzasz, głaszczesz, za uszami drapiesz.
Spać na swoim ulubionym fotelu pozwalasz.
A toto jak Ci się odwdzięcza ? Pułapkę na Ciebie zastawia !
Schodzę sobie spokojnie po schodach, nożyska równo na stopniach układam, aż tu nagle coś mi pod pantofel włazi. Równowaga w przyrodzie i na schodach zostaje zakłócona. Zamiast schodzenia, następuje seria dziwnych wygibasów, taniec paralityka ... już za moment orła wywinę. Wczepiam się pazurkami w tapetę, do ściany jak gekon się przyklejam i jakimś cudem daję radę. Futrzak nie został zmiażdżony , ocalał, jestem bohaterką :).
Tylko cały czas się zastanawiam, czym się tej bestii aż tak naraziłam, że nie bacząc na własne życie i zdrowie, chciała zamachu dokonać ...
Osz futrzak wredny, zamach na panciusię najukochańszą spreparował?! Chciał złamać rękę, która go karmi? :) Bestia! Ale znam to, znam. Z tą różnicą, że ja na szczęście schodów nie posiadam i możliwe, ze wyłącznie z tego powodu jeszcze żyję. :)
OdpowiedzUsuńNiewdzięczne istoty, nie wiedzą co czynią ... ;)
OdpowiedzUsuńto pewnie była próba zamachu - chyba podpadłaś mu kochana :d
OdpowiedzUsuńpowiedziałam głośno, że trzeba jechać do weterynarza na szczepienie i to pewnie dlatego ;)
Usuń