Rano grzecznie wstałam, żeby się dobudzić wypiłam pierwszą kawę. Potem chciałam zrobić sobie drugą, bo obowiązki blogowe wzywały, a ja bez kawy nie dałabym im rady.
No to do kuchni polazłam, szafkę otworzyłam, słoik z kawą wyjęłam ...
a ten świnia jakby ożył nagle, z ręki mi wyskoczył, trzy salta w powietrzu zrobił, odbijając się od podłogi jeszcze dwa dołożył, tylko czekałam na odgłos rozbijanego szkła...
a ten świnia, jakby zakpić sobie ze mnie chciał, nawet się nie rozbił tylko kawę po kuchni rozsypał... W akcie zemsty wywaliłam go do śmietnika.
Niestety nie pozostało mi nic innego, jak tylko cały ten bałagan posprzątać. Odkurzacz nawet nie mrugnął i wszystkie brązowe ziarenka wciągnął. Duża kawę zamiast mnie "wypił", kofeiną się odurzył. Teraz czekam kiedy sam po domu chodzić zacznie ...
A ja dopóki kawy nowej nie kupię - na bloga nie wchodzę, bo bez kawy nie da rady ... ;)
no to piękny początek dnia, nie ma co:) a jak odkurzacz sam zacznie chodzić to podeślij go do mnie może w amoku kofeinowym i moje mieszkanie obskoczy??
OdpowiedzUsuńPrzykro mi bardzo - odkurzacz na kofeinowym widzie zamiast sprzątać zaczął śpiewać. Tak na marginesie - fałszuje okropnie ... ;D
UsuńDo mnie też, do mnie też! Bo ja się jeszcze ledwo ruszam, bo znów mój wredny organizm zaczął ze mną walczyć i zaatakował kolką żółciową. :( Ale już naprawiam dziada pomaluśku! :)Wreszcie może coś napiszę na blogu! :)Co do kawy, współczuję szczerze, ale ten przypadek ze słoikiem, to dlatego, że ja też nie mogę teraz kawy żłopać, a Ty jako zaginiona bliźniaczka MUSISZ się ze mną solidaryzować! :P
OdpowiedzUsuńNo to teraz wiem czyja to wina, że się zaczęłam sypać. Ja nie tylko z kawą muszę się z Tobą solidaryzować, ale i w cierpieniu też. Na trzy zaczynamy obie zdrowieć ...:)
Usuń