30 czerwca 2012

Sezon

Wczoraj
 ostatni raz poranną pobudkę zafundował mi budzik,
 ostatni raz latałam po pokojach i budziłam dzieciarnie, 
 ostatni raz robiłam powtórkę z latania, bo pierwsze budzenie nie zadziałało,
 ostatni raz musiałam poganiać, żeby szybciej się zbierali, 
 ostatni raz marudziłam, że mają nie wychodzić bez śniadania,      
 ostatni raz narzekałam, że się spóźnią, 
 ostatni raz robiłam za szkolnego szofera, 
 ostatni raz ... w tym roku szkolnym.   

Dzisiaj 
 ogłaszam sezon wakacyjny 2012 za otwarty :)


20 czerwca 2012

Tiramisu na diecie

Wstaje rano, myje zaspaną facjatę, zęby szczotką przeciera. Zaraz potem, żeby się dobudzić kawę wypija. Następnie wciąga na grzbiet swoje dżinsy i widzi, że coś jest nie tak. Jakoś dziwnie ją w pasie uwierają, a jeszcze niedawno, żeby je utrzymać na miejscu potrzebny był pasek. Ubiera koszulkę i stwierdza, że ze wszystkich kilkunastu, no może kilkudziesięciu sztuk, które posiada dobrze wygląda tylko w dwóch. W pozostałych dziwnym zrządzeniem losu przypomina sznurowaną szyneczkę. Zakłada okulary i dokładniej przygląda się sobie w lustrze. Ze zgrozą stwierdza, że podczas zeszłorocznych wakacji, w okolicach pasa musiało się jej zaklinować koło ratunkowe, które właśnie teraz postanowiło się ujawnić. Idzie po rozum do głowy i stwierdza, że jedynym wyjściem z tej sytuacji jest przejście na ścisłą dietę. Ewentualnie mogłaby pójść na zakupy i kupić sobie kilka nowych, większych ciuszków ... ;)
Dieta to bardzo poważna sprawa. Każdy, kto miał z nią kiedykolwiek do czynienia dobrze to wie. Trzeba się do niej przygotować psychicznie i fizycznie. Nie można jej zacząć z dnia na dzień. Wyznacza więc termin rozpoczęcia diety za tydzień w poniedziałek i zaczyna ćwiczyć silną wolę. Wdycha na zapas aromaty świeżej wędlinki z lodówki, bo będzie musiała ją całkiem odstawić. Mówi pa pa białym bułeczkom i kruchym rogalikom. Żegna się ze słodyczami - zjada ostatnią tabliczkę mlecznej czekolady oraz przedostatnią paczkę żelków. Ostatnią z ciężkim sercem zostawia dzieciom. Wyciąga steper, odkurza rower, od córki pożycza skakankę. W sklepie spożywczym wykupuje cały zapas wody bez gazu i sucharów. Tak przygotowana siada i czeka na poniedziałek. W niedzielę uświadamia sobie, że nie może zacząć diety od poniedziałku, bo we wtorek odwiedzą ją przyjaciółka, która na ich babskie, kawowe posiedzenie zawsze coś pysznego, upieczonego przez siebie przyniesie. 
Przesuwa dietę na środę i postanawia, że z tych pyszności tylko mały kawałek skonsumuje. We wtorek słowa nie dotrzymuje ! Nie tylko mały kawałek pochłania, ale i ze trzy duże, bo tak dobrego Tiramisu z serka mascarpone nigdy nie jadła. Ale ma przyjaciółkę ! Zamiast w diecie pomóc jeszcze do grzechu namawia ;). 
Według planu w środę lodówkę owija łańcuchem i na kłódkę zamyka. Zaciska zęby i zaczyna liczyć kalorie oraz ... dni do końca diety ;).



14 czerwca 2012

Rycerze

Notka pochodzi z wykopalisk na moim starym blogu. Powstała w 2006 roku. Mój Mały (synek), był wtedy maleńki. Teraz jest dużo starszy i musiałam go przekupić, żeby dostać zgodę na jej publikację ;). 


Działo się to gdy Mały był jeszcze mały i chodził do przedszkola. Pewnego dnia przytaszczył ze sobą swoją kolorową teczkę, w której nosił rysunki. Tylko wszedł do domu od progu wołał, że przyniósł mi obrazek. Wyjął go z teczki i pokazał. Mąż gdy zobaczył dzieło nalał sobie do szklanki wody i udawał, że pije, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Ja starając się zachować powagę, aby nie urazić małego artysty zaczęłam podziwiać rysunek.

Synusiu jaki piękny. Czterej rycerze, jakie mają zbroje, przyłbice, miecze. Takie kolory pięknie dobrałeś. No super! ... A co oni mają tam na dole?

Wskazałam palcem na to "coś" przypominające ochraniacze futbolistów ;o). Mały spojrzał na mnie i zdziwiony zapytał:

- Jak to Mamo, to Ty nie wiesz?

Za moich pleców dobiegł mnie dziwny chlupot. Zaczęłam podejrzewać, że mąż topi się w szklance z wodą i trzeba go będzie reanimować metodą usta - usta.

- Synusiu nie wiem co to jest!

Mały uśmiechnął się jakoś diabolicznie i odparł:

- Oj mamo ! Przecież to są PAMPERSY!     


11 czerwca 2012

Słoneczne wariacje


Zachodźże, słoneczko,
Skoro masz zachodzić,
Bo mnie nogi bolą
po tym polu chodzić.





Nogi bolą chodzić,
Ręce bolą robić.
Zachodźże, słoneczko,
Skoro masz zachodzić.



 
 
Za las, słonko za las!
Nie wyglądaj na nas,
Napatrzysz się jutro,
jak przyjdziem raniutko.*
 
 
 *słowa piosenki z repertuaru zaspołu Mazowsze.
 
 

6 czerwca 2012

900

W mojej wirtualnej biblioteczce, na wirtualnej półce pojawiła się liczba 900. Liczba ta oznajmiła mi i całej reszcie świata, że właśnie przeczytałam dziewięćsetną książkę. 
Jupi!  
Oczywiście podejrzewam, że liczba przeczytanych przeze mnie książek jest dużo  większa. Ja nawet nie tyle podejrzewam, co wiem to na pewno. Zapisywać co przeczytałam zaczęłam dopiero w 2007 roku. Pewnego dnia doznałam olśnienia, że może warto dowiedzieć się ile rocznie połykam książek. Kupiłam piękny zeszyt w twardej okładce i pilnie notuję w nim kolejną przeczytaną pozycję. Niestety z powodu mojej sklerozy wiele książek sprzed 2007 rozpłynęło się w mrokach niepamięci. Dzięki stronie Lubimy Czytać stopniowo zaczynam odzyskiwać pamięć i umieszczam kolejne tomu na wirtualnych półkach. Pewnie więc całkiem niedługo będę świętować kolejny sukces czytelniczy, tym razem czterocyfrowy :).   

       

2 czerwca 2012

Zaniedbałam...

No to się popisałam! Kto to widział tak blogowy dom swój zaniedbać, tyle czasu nie pisać, sensacji i nowości nie podawać, kwiatów nie podlewać, okien nie otwierać i kurzu nie ścierać! Wstyd wielki takie zaniedbanie! Jak ja się teraz na dzielnicy pokażę? Jak dobrym ludziom w oczy spojrzę? Nic innego mi chyba nie pozostaje, jak tylko w koc się owinąć i chyłkiem internetowymi ścieżkami pomykać! Ewentualnie, żeby nie musieć nosić koca, mogę obiecać, że się na 100 % poprawię ;) Czy to wystarczy?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...