21 kwietnia 2013

Leń, nie leń

Pewna pani doła ma
I jest bardzo, bardzo zła
Na tapczanie poleguje
Gdyż organizm jej szwankuje
Wciąż wiruje jej świat cały
Każdy mięsień obolały
To dopadła ją spastyka
Ledwo zwłoki z wyrka zwleka
Ręce tłuką co popadnie
Zaraz znów jej talerz spadnie
Nogi chodzić odmówiły
Ciągnąć obu nie ma siły
Gdy obija się o ściany
To wygląda jak pijany
Nic nie piła, nie ma ściemy
Z równowagą ma problemy
Pora ruszyć do apteczki
Po bielutkie cukiereczki
Trzeba przecież się ratować
Swoje „ja” reanimować !
Leki wzięte, można działać
Nie ma co się opinkalać
Po godzinie, może trzech
Znów dopada ją ten pech
Znowu leży na tapczanie
Dzisiaj chyba już nie wstanie
I nie myślcie, że to leń
To po prostu jest eSeM.


15 kwietnia 2013

Syzyf-a.

Wstałam rano, kawę wypiłam i jak zobaczyłam, jaka górę prania sobie wyhodowałam, to szczęka mi opadła i o podłogę uderzyła. (Zaległościom prasowalniczym winna Paskuda, ale to już zupełnie inna historia.) Postanowiłam podnieść szczękę, zacisnąć zęby i chwycić za żelazko. Jeszcze dzień lub dwa takiego zastoju, a rodzinka nie miałaby co na grzbiet włożyć. 
Z okazji Dnia Kobiet Prasujących, który pozwoliłam sobie na dzisiaj ustalić, wygrzebałam i wkleiłam tutaj archiwalną notkę.   

Dzisiaj dzień prasowania. W dłoń wzięłam kubek kawowy z kawą w środku, usiadłam na krześle i zapatrzyłam się na stertę ubrań wielkości K2. Tak patrzyłam, myślałam i między jednym a drugim łykiem kawy mnie olśniło ;). Pomyślałam sobie, że ja i inne osoby wykonujące prace domowe, to takie współczesne Syzyfy. Robimy coś, a po jakimś czasie musimy robić to samo.
1. pranie - niby pierze pralka, ale ktoś musi do niej włożyć i wyciągnąć, a potem rozwiesić pranie, które ktoś ubierze, wybrudzi i znów trzeba będzie prać
2. prasowanie - prasujemy i znów będziemy prasować, bo ktoś założy ubranie, pochodzi, wybrudzi, trzeba będzie prać, a podczas prania się wygniecie
3. mycie garków - umyjesz, a zaraz ktoś coś zje i znów trzeba myć
4. gotowanie - ugotujesz, zjedzą i jutro znów bedziesz gotować 
5. odkurzanie - człowiek się rurą z przyczepionym do niej odkurzaczem namacha, a za chwilę ktoś naśmieci
6. wynoszenie śmieci - wyniesiesz, a za moment nowe Ci się w kuble rozmnożą
7. mycie okien - wypucujesz, deszcz popada i znów nic nie widzisz
8. mycie luster - namachasz się szmatą, aż lśni, przejdzie Junior (zwany kiedyś Małym) i zostawi swoje linie papilarne
9. mycie podłóg - polatasz na mopie, przeleci stado dzieciaków + stado psów i znów latasz na mopie (niedługo na Łysą Górę dolecę)
10.pisanie na blogu - napiszesz notkę,a za chwilę będziesz pisać nową ;)
11, 12, 13 .... (można dopisać coś od siebie)
Mogłabym tak jeszcze długo, ale nie chcę was zanudzić. W tym miejscu kończę notkę. Przerobiłam punkt dziesiąty syzyfowych prac i przechodzę do punktu drugiego.
Pozdrawiam serdecznie. SYZYF-a.

5 kwietnia 2013

Fabryka

Młodsza robiła wczoraj pizzę (tak na marginesie chciałam tylko dodać, że robi tę pizzę mniam, mniam, mniam-niuśną). Biedny, głodny Junior nie mogąc się pyszności doczekać, próbował podczas procesu przygotowawczego podkraść małe co nieco. Niestety został na tym niecnym procederze przyłapany. Najpierw oberwał po łapkach, po czym usłyszał, że Młodsza absolutnie nie zgadza się na rozpowszechnianie jego prywatnych zarazków w jej pizzy.   
Junior niezbyt mocno przejął się połajankami, po czym stwierdził, że nie ma co robić afery, bo przecież : 
"Mamy te same geny, wszyscy pochodzimy z jednej fabryki."
Wskazując na mnie palcem :
"Wszyscy jesteśmy made in Katalina!"

Ja rozumiem, że gdy czasami pytają, czy planujesz więcej dzieci, a Ty nie planujesz, to mówi się, że "warsztat już zamknięty". No, ale żeby zaraz fabryka! Przecież wyprodukowałam tylko ich troje! ;)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...